Krystyna Sztuka
W dniach 11-13 maja miał miejsce kolejny warsztat z zaplanowanego na rok bieżący cyklu warsztatów doskonalenia zawodowego dla członków Polskiego Towarzystwa Bibliodramy. Ponieważ kilka osób spośród tych, którzy rok temu deklarowali chęć udziału w warsztacie nie mogła wziąć w nim udziału zdecydowaliśmy się zaprosić dodatkowo kilkoro naszych znajomych. Powstała w ten sposób „grupa mieszana” składająca się zarówno z doświadczonych certyfikowanych liderów bibliodramy jak i z osób nie mających doświadczenia bibliodramatycznego, choć pracujących z ludźmi w grupach. Okazało się, że uzyskana w ten sposób „heterogeniczność” dodała warsztatowi świeżości i szczególnego emocjonalnego kolorytu. Dodatkowy walor składu osobowego grupy stał się swego rodzaju „wartością dodaną” przyczyniając się do szczególnie głębokiego wejścia uczestników ( a także i samego prowadzącego) w atmosferę Pasji Jezusa Chrystusa. Znany nam już ze swojej spontanicznej kreatywności o.Beppe prowadził nas poprzez opisane w Ewangeliach wydarzenia tworząc z nich kanwę procesu bibliodramatycznego: wiążąc to, co wiemy z tym, co na poziomie ciała przeżywamy i nadając wydarzeniom Wielkiego Piątku, Wielkiej Sobotę i Niedzieli głęboki sens indywidualnego przeżycia oraz … modlitwy.
Myślę, że warto tu przytoczyć refleksje ex post przesłane przez jedną z nowych osób zaproszonych na ten warsztat (tłumaczkę języka włoskiego i coucha) :
„Pomyślałam o bibliodramie w kluczu tego, co ona wnosi nowego, jako forma pracy nad sobą, nad rozwojem relacji z Panem Bogiem, z innymi i co bibliodramę w tym kluczu wyróżnia, co w niej jest takiego, czego nie ma w innych formach pracy nad sobą i nad rozwojem relacji z Bogiem.
Z całą pewnością bibliodrama jest taką formą pracy z wyobraźnią, w której odnajdą się kinestetycy. Niemniej nie tylko kinestetycy. Jestem przekonana że niezależnie od tego czy ktoś jest wzrokowcem czy słuchowcem doświadczanie emocji w ciele jest czymś właściwym każdemu człowiekowi, niezależnie od tego czy sobie z tego zdaje sprawę czy nie. I bibliodrama daje możliwość doświadczania Słowa Bożego w ciele… To jest jej niesamowita wartość. Osobiście doświadczyłam, że jest to też droga bardzo przyspieszona (choć niekoniecznie „na skróty”, bo też kosztuje) dojścia do pewnych prawd o Panu Bogu poprzez doświadczenie fizyczne, poprzez ciało (…). Słowo Boże jest żywe – w bibliodramie odczułam to namacalnie, na poziomie ciała, serca i umysłu.
Przyzwyczaiłam się do tego, że słucham Słowa Bożego albo je czytam. Niemniej dopiero w kontekście bibliodramy miałam okazję doświadczyć Słowa Bożego w ciele, w emocjach. Wejść w nie. Stać się żywą częścią żywego Słowa Bożego.
Kiedy czytam, kiedy słucham jestem obok, jestem obserwatorem. A w bibliodramie jestem w środku… To niesamowita zmiana perspektywy.
Przejście od „słucham historii” do „przeżywam daną historię”- staję się bohaterem tej historii wchodząc w rolę, czy to konkretnej postaci biblijnej, w konkretnej scenie z Pisma Świętego, czy jakiegokolwiek innego elementu tej historii (na przykład mogę wejść w rolę emocji, przedmiotu mającego swój udział w scenie). Ja już nie słucham, nie czytam o tym. Ja tym się staję.
To, co jest również niezwykłe w bibliodramie, to aspekt grupy. Oczywiście ze wszystkimi plusami, jakie zawsze daje praca w grupie, w wielu innych, pozabiblijnych, kontekstach. Jest tu proces grupowy, jest efekt synergii pracy grupy, itd. Jednak to, co wnosi kontekst biblijny, to doświadczenie działania Słowa Bożego nie tylko we mnie samym, ale i w drugim człowieku.
Niejednokrotnie, w różnych sytuacjach, mówiliśmy w trakcie pracy o doświadczeniu spotkania z Jezusem w drugim człowieku. Czy to bezpośrednio będąc w roli i będąc w scenie, czy będąc na zewnątrz jako obserwator danej sceny…
Kolejny element odróżniający inne formy pracy grupowej: tu w bibliodramie mamy synergię grupy, działania zespolonego z prowadzeniem Ducha Świętego, którego do tej pracy zapraszamy. Ja przynajmniej tak tego doświadczyłam.
W bibliodramie nie chodzi o odegranie sceny biblijnej dokładnie, co do słowa w takiej formie, jak została ona w Piśmie Świętym przedstawiona. I to jest jej ogromny walor. Dzięki temu wchodzimy w rolę, ale nie zakładamy dokładnie dalszego przebiegu sceny. Otwieramy się na żywe, osobiste spotkanie. I choć w ogólnym schemacie (szkielecie) scena zarysowana jest tak, jak w Biblii, niemniej w szczegółach już niekoniecznie. Dzieje się tak dlatego, że wnosimy tu nasze osobiste spotkanie z Panem Bogiem, wnosimy naszą osobistą historię. I to staje się fundamentem dla odkrycia ważnej osobistej prawdy, osobistego przesłania z tej sceny dla mnie.
Scena jest propozycją, szkieletem. Rozwinięcie sceny to już efekt synergii działania uczestników, ich indywidualnej odpowiedzi na Słowo, indywidualnych doświadczeń (gruntu, na który Słowo padło) i interakcji z innymi czyli bardzo podobnie, jak to ma miejsce w relacjach w naszym codziennym życiu. Jest to dla mnie przeniesienie dynamiki życia codziennego na grunt pracy warsztatowej. W tym aspekcie dostrzegam jakiś punkt styczności z teatrem (- choć bibliodrama nim nie jest). Bibliodrama to dla mnie przede wszystkim spotkanie. Spotkanie z Panem Bogiem w Słowie i poprzez Słowo spotkanie Go w drugim człowieku. Co i ile wyniosę z tego doświadczenia zależy w dużej mierze ode mnie. Na ile chcę się poddać działaniu Ducha Świętego, na ile chcę się otworzyć na nową prawdę o sobie.”
Katarzyna Kubit