Mali Bracia Jezusa to wspólnota żyjąca według duchowości błogosławionego Karola de Foucauld. W Polsce Bracia mieszkają w Izabelinie oraz w Warszawie na Praskiej Brzeskiej. Jest ich siedmiu, w tym pięciu z nich mieszka w Polsce. Żyją w prostocie życia Świętej Rodziny z Nazaretu. Ponieważ znamy się od dawna i Bracia wiedzą o tym, że zajmuję się bibliodramą pomyśleliśmy przed rokiem, że moglibyśmy spotykać się na niedzielnych warsztatach bibliodramy. Bracia zaprosili swoich przyjaciół, ja zaprosiłam swoich… i tak się zaczęły nasze regularne spotkania.
W pierwszym okresie teksty do bibliodramy wybierałam ze względu na okres liturgiczny. Z czasem chcieliśmy spróbować połączyć warsztat bibliodramy z czytaniami przypadającymi na daną niedzielę tak, aby owoce bibliodramy łączyły się z Eucharystią.
Spotykamy się więc raz w miesiącu, w niedzielę, aby dzielić się sobą przy Słowie Bożym.
Zaczynamy rano rozmowami przy kawie. Potem przechodzimy do kaplicy, gdzie następuje modlitwa w ciszy, a następnie w sali lub na wolnym powietrzu (zależnie od pory roku) zaczynają się nasze warsztaty bibliodramy. Po trzech godzinach pracy warsztatowej mamy przerwę na wspólny obiad tzn. dzielimy się tym, co każdy z nas przygotował. Po obiedzie jest jeszcze czas na spacer, a potem znowu powrót do drugiej części warsztatów. Wspólnota Stołu i Słowa kończy się mszą św. Po niej następuje jeszcze kolacja dla chętnych – z obfitości obiednego stołu. Wieczorem wracamy do naszych domów, by znów wyruszyć w nowy tydzień. Na każdym spotkaniu pojawiają się nowe osoby.
Grupa jest wciąż otwarta.
Jeśli zapukasz do naszych drzwi – otworzymy.
Beata Chrudzimska
Kontakt tel. 515 701 697
Świadectwa
Już wielokrotnie uczestniczyłem w bibliodramie, ale wciąż nie umiem dokładnie powiedzieć jak ją precyzyjnie zdefiniować. Tak naprawdę nie jest to tak dla mnie ważne. Na pewno jest to za każdym razem nowe przeżycie, odkrywające przede mną nową rzeczywistość. Nie chodzi mi bynajmniej o poszukiwanie nowych doznań czy doświadczeń duchowych, jest to raczej pogłębione otwarcie się na Słowo Boże, które przychodzi za każdym razem ze swoją nowością i świeżością.
Im bardziej się otwieram tym więcej otrzymuję. Często dowiaduję się czegoś nowego o sobie samym, otwiera się we mnie jakaś nowa przestrzeń.
Na warsztaty przychodzą nieraz nowe osoby, z którymi łatwo dochodzę do głębokiego kontaktu, niejednokrotnie zaś ci, których wydaje mi się, że dobrze już znam też odkrywają przede mną coś nowego. Jest to więc dla mnie okazja do doświadczania, że nie tylko Bóg, ale i sam człowiek jest tajemnicą i ziemią świętą, oraz, jak prawdziwie Słowo Boże jest żywe i skuteczne (Hbr 4,12).
Bardzo ważne jest nastawienie z jakim przychodzę na bibliodramę: co to słowo, co Pan Bóg chce dzisiaj do mnie powiedzieć. Nie zawsze otrzymuję to, czego jakoś bardziej lub mniej świadomie oczekuję, czego może bym sobie życzył np. pragnę spokoju, a usłyszę o sobie coś trudnego itp., ale jeśli to rzeczywiście jest darem Boga to zawsze przynosi mi dobro, a także pokój serca. Niekiedy może to być już słowo znane mi od lat i wielokrotnie słyszane czy powtarzane, ale teraz nagle nabiera ono zupełnie nowej barwy, kolorytu.
Bibliodrama, wraz z całą gamą różnych środków artystycznych pomaga mi bardziej wejść w zaproponowany tekst biblijny i głębiej osobiście go przeżyć. Te słowa stają się dla mnie wyjątkowo ważne nie tylko tego dnia, ale i rezonują potem dalej w moim sercu i pamięci. A emocje i sposób przeżywania w grupie danego tekstu (scenki biblijnej) zapadają mi na trwale w pamięci i pomagają lepiej nim żyć w przyszłości.
Mirek
Bibliodrama otwiera mnie na Boga, ludzi i siebie samą. Pozwala mi „wejść z butami” mojego życia w Słowo Boże. Umożliwia przeżycie Słowa i doświadczenie Boga wszystkimi zmysłami. Sprawia, że Słowo niemal „staje się ciałem” we mnie. Pokazuje prawdę o mnie samej. Czasem subtelnie i delikatnie, innym razem bardziej radykalnie, w obecności sióstr i braci obnaża mój egocentryzm i egoizm. Nie po to, żeby zawstydzić, ale dodać odwagi i zainspirować do zmiany, często destrukcyjnych schematów myślenia. Pokazuje moje granice w ekspresji siebie i kontaktach z innymi ludźmi. Jednocześnie budzi szacunek do mojej historii życia, która obwarowała mnie murami obronnymi. Pomaga zaakceptować moje niedomagania, przyjąć siebie i innych na nowo, prawdziwie.
AGNIESZKA
Niedzielę Palmową zaczęłam od wysłuchania konferencji ks. dr Krzysztofa Grzywocza wprowadzającej w misterium męki Pańskiej oraz dar, jakim jest wzajemna miłość. Treść, w którą wsłuchiwałam się z bijącym sercem przybliżała mnie do krystalizacji pytań, które budziły się we mnie od dłuższego czasu… Był to poranek, kiedy miałam wybrać się na warsztaty bibliodramy. Po kilkunastogodzinnych wykładach we wcześniejszą sobotę nie miałam wystarczająco dużo silnej woli, żeby się sama skutecznie zmotywować. Księdzu Krzysztofowi się to udało.
Jadąc na miejsce spotkania nie wiedziałam, że warsztaty odbędą się we wspólnocie Małych Braci Jezusa błogosławionego Karola de Foucauld. Świeciło piękne słońce, a wchodząc do ich domu czułam radość. Spotkanie rozpoczęło się od adoracji u stóp Pana.. W centrum ON, a w koło głęboka cisza, która sprzyjała trwaniu na modlitwie.
Prace w grupie rozpoczęliśmy od zawiązania wspólnoty, w której od samego początku poczułam się bardzo dobrze. Panowała w niej otwartość, zaufanie oraz akceptacja. W tej atmosferze mogłam ze szczerością i odwagą zanurzać się w poszczególne dynamiki, które nawiązywały do wybranego na ten dzień tekstu biblijnego. Poszczególne zadania wypełnialiśmy indywidualnie, w parach lub w kilka osób. Miałam czas na przeżywanie wszystkiego indywidualnie, a po każdym z zadań była przestrzeń, żeby podzielić się moimi przeżyciami i posłuchać innych. Wiele z tego, co usłyszałam było dla mnie ważne i pomogło zrozumieć, że nie idę przez życie w pojedynkę.
Palmowa Niedziela z bibliodramą to był wspaniały dzień. W czasie warsztatów doświadczałam Słowa Bożego wszystkimi zmysłami słuchając Go, powtarzając wybrane frazy, odgrywając krótkie scenki. Uruchomiłam zmysł powonienia i smaku nie tylko przy gościnnym stole Braci.. Doświadczyłam tego, że Bóg mówi do mnie na różne sposoby i że jest bliżej niż mi się wydaje, tylko moje widzenie jest ograniczone. (…)
Sylwia